DZISIAJ
WYPADA PIERWSZA ROCZNICA ZAŁOŻENIA MOJEGO BLOGA!
Chciałam
wam wszystkim podziękować za czas poświęcony na to opowiadanie. Dziękuję też za
każdy komentarz i 16 tysięcy wyświetleń. Są tu osoby, które przeżywały tą historię wraz ze mną od
samego początku. Bywało różnie, czasami dodawałam 4 rozdziały w miesiącu,
raz na tydzień. Jednak były też momenty, gdzie rozdział nie pojawiał się przez
nawet 2-3 miesiące. Chcę się wziąć w garść i w sierpniu dodać dużo notatek. Nie
wiem ile z tego wyjdzie, nie mam pojęcia, czy do sierpnia pojawi się rozdział
(10.07.2015r. jadę na trzytygodniowy obóz harcerski i nie będzie możliwości
dodania czegokolwiek, ponieważ nie będę miała ani WI-FI, ani komórki, a tym
bardziej laptopa przy sobie [bo gdzie bym to sobie podłączyła, do drzewa XD?]).
Miniaturkę dedykuję Alissie, która
skomentowała chyba każdy mój rozdział. Wszystkim wam jeszcze raz dziękuję. Mam nadzieję, że ta miniaturka
pozwoli wam jeszcze bardziej zgłębić się w tajemnice rodziny Rouly. Pozdrawiam,
V.
___________________________________________________________________
Sześciolatka poprawiła swoją torbę na ramieniu,
przyglądając się zatłoczonej ulicy. Szkoła podstawowa, do której uczęszczała
była niedaleko centrum Londynu. Budynek szkoły wznosił się za nią, a niektóre
dzieci było słychać nawet w miejscu, w którym stała. Spojrzała przez ramię i
ujrzała grupę chłopców, który wygłupiali się, próbując przypodobać chichoczącym
dziewczynką. Dziewczynka zacisnęła usta w cienką linię i od razu odwróciła
wzrok, znowu skupiając się na drodze. Całą siłą woli próbowała się nie
rozpłakać. Ona od zawsze pragnęła być lubiana przez rówieśników. Próbowała się
zaprzyjaźnić z paroma osobami, jednak wszyscy uważali, że jest inna, dlatego
odtrącali ją i nazywali dziwadłem.
Sześciolatka zamknęła oczy, aby
po chwili znowu je otworzyć. Już 5 minut temu powinni przyjechać po nią
rodzice. Zawsze robili to o tej samej godzinie, w dodatku dzisiaj. Pewnie ich
spóźnienie spowodowane było nadmiernym ruchem ulicznym, przez co tworzyły się
korki. Nieco uspokojona rozluźniła się.
Wzrok
dziewczynki powędrował do otwartej torby, skąd wystawała jej ulubiona zabawka z
najukochańszej książki, historii Kubusia Puchatka i jego przyjaciół. Jej
ulubionym bohaterem tej bajki był Kłapouchy. Zawsze dziewczynce było żal tego
niezdarnego, ciągle smutnego zwierzątka. Za każdym razem mu się nie powodziło,
a jednak ten osiołek był ogromnie sympatyczny, przez co niepostrzeżenie wkradł
się do serca małej Katie.
Jego
odpadający ogonek, przyczepiany pinezką i zdobiony śliczną, różową kokardką
przyciągał wzrok każdego. Oklapłe uszy dodawały mu uroku, a szaroniebieska
sierść była miękka i gładka, przyjemna w dotyku. Kate sięgnęła swoją drobną
dłonią po misia. Gdy miała już go w swoich rączkach, zamknęła w potężnym uścisku.
Nigdy nie zwracała uwagi na śmiechy złośliwych osób, ani na komentarze typu:
„dać ci jeszcze smoczka”, ignorowała je.
Dziewczynka
kurczowo trzymała pluszaka, zastanawiając się, czy ona i rodzice zdążą na czas.
Dzisiaj miała być premiera właśnie tego filmu, a ona bardzo chciała na niej
być. Z rodzicami miała zarezerwowane najlepsze miejsca. Mogła tam spotkać parę
sympatycznych osób i może któraś z nich polubiłaby jej „odmienność”. Szczerze
mówiąc, ona sama nie wiedziała, dlaczego dzieciaki uważały ją za inną. Była
taka sama jak oni.
W
pewnym momencie zaniepokojona rozglądnęła się. Wydawało jej się, że ktoś od
dłuższego czasu ją obserwuje. Spojrzała we wszystkie kierunki, ale nikt nie
zwracał na nią uwagi. Dorośli przechodzili obok, nie zaszczycając jej
spojrzeniem, dzieciaki ze szkoły były zajęte sobą. Zacisnęła ponownie swoje
dłonie na zabawce.
Zebrał
się wiatr, przez co długie włosy dziewczynki zafalowały. Od razu na ustach
blondynki pojawił się uśmiech, a na policzkach zakwitł rumieniec, a
towarzyszyły mu dwa urocze dołeczki, dodające dziewczynce uroku. Zamknęła oczy,
ukrywając pod powiekami piękne, niebieskie oczy. Przypomniała sobie ponownie
swoją ulubioną bajkę o Kubusiu Puchatku. Znała ją na pamięć i jakby ktokolwiek
zapytał ją, co się stało w dowolnym momencie, odpowiedziałaby z prędkością
karabinu maszynowego.
Mała
Rouly rozglądnęła się ponownie w poszukiwaniu samochodu jej rodziców. Niestety
nie było go, ale za to zauważyła tym razem jakiegoś mężczyznę, który wpatrywał
się w nią z intensywnością. Jego kasztanowe włosy pokryte delikatną siwizną
falowały, a ciemnobrązowe oczy przeszywały dziewczynkę na wylot.
Blondynkę przeszedł dreszcz,
chociaż wcale się nie bała. Odwróciła wzrok i znowu zaczęła się wpatrywać w
zatłoczoną ulicę. Kątem oka spostrzegła, że pan, który jej się przyglądał
zmierza pewnym krokiem w jej stronę. Zaniepokojona rozglądnęła się,
zastanawiając, czy nikt nie mógłby jej przyjąć do swojego towarzystwa. Niestety
nie.
W
końcu wysoki i gruby mężczyzna stanął przed nią, uśmiechając się delikatnie.
Kucnął przy niej, a ona się wzdrygnęła. Nie widziała, kim jest ten człowiek i
była pewna, że nie chce się przekonać. Jednak, gdy on tak przy niej był,
wydawał się zadziwiająco znajomy.
-Jak
się miewasz, Kate? – zapytał łagodnym głosem.
Dziewczynka
zdziwiła się, że mężczyzna zna jej imię. Rozchyliła delikatnie malinowe usta, a
jej jedna ręka chwyciła kurczowo torby, która swobodnie wisiała dziewczynce na
ramieniu. Jeszcze bardziej była zaskoczona, gdy człowiek uśmiechnął się do niej.
-Widzę,
że rodzice ci o mnie nic nie mówili. – rzekł. – jestem Bernard, twój wujek.
Rodzice dzisiaj nie przyjadą po ciebie. Kazali mi iść z tobą na tą bajkę…
Dziewczynka zdziwiła się. Zaczęła teraz dostrzegać podobieństwo. Jej tata też
miał kasztanowe włosy i brązowe oczy. Gdyby jej wujek schudł parę kilo,
ujrzałaby, że są prawie tacy sami. Otóż jej ojciec miał brata. Nie
przyznawał się do niego, bo był to wyjątkowo koszmarny człowiek.
Oczy
małej Katie napełniły się łzami, czyli tak długo wyczekiwany seans nie spędzi z
rodzicami, tylko z wujkiem, którego w ogóle nie znała. Mężczyzna otarł jej łzy
i przytulił do siebie. Przez ten gest dziewczynka poczuła się bezpieczna.
Podała swoją drobną rączkę wujkowi, a on ją chwycił mocno i pociągnął za sobą.
Szli
bardzo długo ulicami. Niektórzy oglądali się za tą dwójką ludzi, dziwili się,
że mężczyzna wręcz ciągnie małą blondynkę za sobą, a ona próbowała nadążyć za
swoim wujkiem, coraz szybciej przebierając krótkimi nóżkami.
Kate
od kiedy pamięta była niska, zawsze była najmniejsza w całej grupie albo
klasie, nawet na jej ulubionym zajęciu dodatkowym – baletu. Na pewno nie
charakteryzowała się wysokim wzrostem i dużą ilością kilogramów. Ta urocza
chudziutka blondynka ważyła bardzo niedużo, od zawsze uważano ją za chuderlaka,
nawet nauczycielki w szkole pytały się, czy ona cokolwiek zjada. Pozornie nic
nie jedząca Katie jednak pochłaniała więcej, niż czasami jej rodzice.
-Wujku,
może zamówimy taksówkę? – zapytała w końcu zadyszana. – za niedługo zacznie się
seans, a to parę przecznic stąd.
Wtedy
mężczyzna nagle się zatrzymał, a w jego ciemnobrązowe oczy przepełnione były
szaleństwem. Chwycił ją mocniej za drobną rączkę, ciągnąc w jakiś ślepy zaułek.
Silny uścisk mężczyzny wręcz gniótł jej kości. Zapiszczała cicho, jednak od
razu umilkła. Wujek Bernard rozglądnął się niespokojnie, w poszukiwaniu
jakiejkolwiek żywej duszy, ale nikogo nie było w pobliżu. Uśmiechnął się
obrzydliwie i wyciągnął coś z kieszeni.
Ostry,
srebrny nóż zalśnił pod wpływem blasku słońca. Przestraszona sześciolatka
cofnęła się do tyłu, rozglądając we wszystkie strony i z zaskoczeniem wpatrując
na mężczyznę. Ten człowiek był dla niej taki miły, a teraz wyglądał, jakby
uciekł z domu dla psychicznie chorych. Wujek złapał ją mocno za ramię,
przyciągając do siebie i uśmiechając się obleśnie. Dziewczynka zastanawiała
się, jak człowiek może się zmienić z kochającego wujka, na nieczułego bandytę.
-Jeśli
to przeżyjesz. – wysyczał. – poślij pozdrowienia dla swoich zdradzieckich
rodziców.
I
wtedy wbił dziewczynce ostrze w biodro, napotykając kość. Następnie pociągnął
nóż gwałtownie w dół, robiąc głębokie rozcięcie, ciągnące się od biodra do
połowy uda. Zaczęła płakać i piszczeć, leżała na ziemi, czując piekący ból.
Jednak jej krzyk był prawie nikły, śmiech mężczyzny go zagłuszał. Psychopata
słysząc kroki rzucił nóż obok sześciolatki i uciekł. Zostawił ją krwawiącą w
zaułku.
Dziewczynka wszystko pamiętała jak przez gęstą
mgłę. Znalazła ją jakaś para nastolatków. Od razu zadzwonili po karetkę,
pocieszali ją i mówili, że wszystko będzie w porządku. Parę razy traciła
przytomność. Pamięta, że nastolatkowie mówili jej, żeby z nimi została, żeby
nie zasypiała. Ale wszystko było od niej silniejsze. W szpitalu uśpili ją.
Miała chyba 5 operacji, lekarze ledwie co ją uratowali. Rodzice obiecali
pomścić brata taty dziewczynki. Mężczyznę złapano i wsadzono do jakiegoś
więzienia.
Kate nie chciała mieć nic wspólnego z mężczyzną. Bała się go. Wujek
prześladował ją w snach, nie dawał jej chwili wytchnienia. W dodatku każdy
koszmar był przeraźliwie realny. Nienawidziła ich, bała się spać w nocy. Ale co
miała zrobić? Praktycznie każdej nocy budziła się z krzykiem. I tak jest do
dzisiaj.
A więc najpierw wszystkiego najlepszego! ;* Twój blog jest niesamowicie cudowny, dlatego bez względu na czas oczekiwania na rozdział, jest warto! :D A teraz kwestia miniaturki... Biedna Kate... Ten człowiek jest okrutny! Za co chciał się zemścić na jej rodzicach?? I to w taki sposób... Dźgając nożem sześciolatkę!! Zastanawiam się, czy ma to coś wspólnego z obecną akcją? Znaczy czy ta sytuacja z wujkiem, będzie miała wpływ na dalszy bieg historii?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, życzę dużo weny i kolejnego roku z Kate! ;*
Ten wujek Kate to jest jakiś okrutny człowiek. Jak mógł coś takiego jej zrobić.
OdpowiedzUsuńKate pewnie do końca życia będzie o tym pamiętać i pewnie jeszcze w snach jej się to pojawi.
Dziękuję za dedykację :) no i życzę weny na kolejne rozdziały.
W pierwszym akapicie jest trochę powtórzeń.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, co kierowało tym wujkiem. Za co się mścił? A może to wszystko było tylko atakiem szaleństwa. W końcu kto normalny zaatakowałby dziecko?
http://nocturne.blog.pl/
Czemu?
OdpowiedzUsuńKochana V powiedz mi czemu wstawiłaś taką notkę na rocznicę? Spodziewałam się czegoś przyjemniejszego, a nie przerażająco smutnej opowieści małej Katie. Co sie stało z jej rodzicami, że nie przyjechali jej odebrać ze szkoły?
Pozdrawiam
Em
Bardzo wzruszająca miniaturka...Nie rozumiem postępowania wujka Kate...Dawno mnie tu nie było, więc postanowiłam wpaść ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
N.
Bardzo wzruszająca miniaturka...Nie rozumiem postępowania wujka Kate...Dawno mnie tu nie było, więc postanowiłam wpaść ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
N.
Bardzo wzruszająca miniaturka...Nie rozumiem postępowania wujka Kate...Dawno mnie tu nie było, więc postanowiłam wpaść ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
N.
Hej :-) Znalzłam twój blog przez przypadek i od razu mi się spodobał. Naprawdę miło się go czyta. Z okazji rocznicy twojego bloga życzę dożo weny na kolejne rozdział (do pisania masz talent) ;-)
OdpowiedzUsuń